Zosia: Mamo, wolałabym, żeby z przedszkola odbierał mnie Tata.
Mama: Tak? A dlaczego?
Zosia: Bo ja teraz bardzo lubię chłopaków. Zakochałam się w: Piotrusiu, Maćku no i Tacie.
Zosia: Mamo, wolałabym, żeby z przedszkola odbierał mnie Tata.
Mama: Tak? A dlaczego?
Zosia: Bo ja teraz bardzo lubię chłopaków. Zakochałam się w: Piotrusiu, Maćku no i Tacie.
Zosia /w chwili rzadko spotykanej złości na Marysię – spisane i powtórzone wiernie słowo w słowo/: Maria jest najgłupszą siostrą jaką kiedykolwiek znałam.
Mama: To kto mi powie jak wyginęły dinozaury?
Zosia: Pozerżerały się.
Zosia: I nie mam zamiaru iść więcej do tego kretyńskiego przedszkola.
Zosia: Oto mój dinozaur.
Marysia: A jak się nazywa?
Zosia: Pikuś.
Mama nieopatrznie dała się wciągnąć w rozmowę na temat dinozaurów.
Mama: … no i według teorii ewolucji na początku były mniejsze organizmy, z których z czasem powstawały większe.
Zosia: Acha, czyli z lisów powstały żyrafy, tak?
Zosia: Mamo, ciepnij mi mojego geparda na kanapę.
Maria pyszczy bo nie ma ochoty czegoś zrobić. Zosia ze swoim stoickim spokojem, nie odrywając się od zabawy: Maria, nie wrzeszcz ojcu.
Nadchodzi Zosia czymś uradowana: Dobra sytuacja, co Mamo?
Zosia koloruje obrazek.
Maria doradza: Do buzi i rąk weź różowy, taki jak skóra.
Zosia: Chodzi Ci o ten kiełbasiany? Czyli parówkowy?