czardybon.net

Maria: Mamo, szkoda że nie widziałaś jakie miałam piękne skrzydła!

Mama: Naprawdę? A skąd je wzięłaś?

Maria: Zrobiłam sobie z Taty klapek.

Bartek: O rany jak tu zimno…

Maria: Nie dziwię się bo masz rozpięty sweter. To jakiś absurd!

Maria śpiewa: Jedzie pociąg z daleka, ani chwili nie czeka, KONGUTORZE łaskawy, zawieź nas do Warszawy…

Maria: Tato puść mi piosenkę o aniołach w mieszczadach.

Maria ogląda telewizję: O kawarety się zaczynają!

Mama: Marysiu, gdzie mama pracuje?

Maria: W Akademii.

Mama: Brawo! Bardzo dobrze! Ale w jakiej Akademii?

Maria: Pana Kleksa.

Poranna jazda samochodem. Marysia próbuje coś powiedzieć Mamie, ale zagłusza ją obłędna melodyjka z pianinka.

Mama: Marysiu przycisz trochę to swoje pianinko bo nic nie słyszę.

Maria: Co to masz głucha?

Mama: Nie mówi się "masz głucha" tylko "jesteś głucha".

Maria: No proszę, jednak słyszysz.

Mama w samochodzie: Patrz Marysia jaka fajna kopara!

Maria: O matko boska jaka fajna!

Maria: Mamo, gdzie się podział mój KOMBOJ na koniu?

[img=images/RYSUNEK.jpg popup=false]