Mama: Zosiu, siadaj mi natychmiast przy stole, w czasie jedzenia nie wolno skakać na skakance! Jeszcze się zadławisz i co ja zrobię?
Marysia: Jak to co? Pogrzebiesz ją.
Mama: Zosiu, siadaj mi natychmiast przy stole, w czasie jedzenia nie wolno skakać na skakance! Jeszcze się zadławisz i co ja zrobię?
Marysia: Jak to co? Pogrzebiesz ją.
Zosia: Co jesteś Mamo taka smutna?
Mama: Zmęczona jestem. Straszny młyn mielismy dzisiaj w pracy, bez przerwy ktoś przychodził i czegoś chciał.
Zosia: Acha. Wiesz, to na przyszłość może wywieś sobie kartkę na drzwiach: “Proszę wchodzić pojedynczo”.
Mama (zdruzgotana po wizycie u fryzjera): Co ona ze mną zrobiła… Jak ja wyglądam…
Maria: No fakt. Ale nie martw się Mamo, nie liczy się wygląd, tylko osobowość.
Zosia monotonnie przeklikuje kanały w TV w poszukiwaniu bajki. O! Jest coś dla Marii: “A czemu ja?”
Jedziemy samochodem.
Zofa: Mamo, co to za firma “Dupoplex?”
Mama: Duplex Zosiu…
Leniwe niedzielne przedpołudnie.
Zosia: Mamo, nie widziałaś takiej mojej kartki ze słówkami z angielskiego?
Mama: Moje kochane dziecko! Wolny dzień, a Ty chciałaś się pouczyć słówek? Jesteś nadzwyczajna!
Zosia: No nie… miałam tam zapisane hasło do internetu.
Mama (wchodząc do łazienki): No nie, kto zarzucił całą toaletę papierem toaletowym? Pewnie Ty Zosia?
Zosia: Niestety, muszę Cię rozczarować. To nie byłam ja.
Mama (ćwiczymy angielski): Zosia, what’s your favourite colour?
Zosia: Hm… Full colour.
Mama odbiera Zosię ze szkoły i widzi, że nie ma okularów.
– Gdzie masz okulary?
Zosia: Zepsuły się niestety.
Mama: Jak to?
Zosia: Wszystko przez Martę na placu zabaw, przyczepiły jej się do buta.
Zosia przynosi mi ksero jakiegoś tekstu z gazety. Czyta tytuł: “Porządek Bożego miłosierdzia” – Mamo, masz tu od Babci jakiś artykuł o sprzątaniu…