Zosia: A kto to jest bogini?
Tata: Hm… To jest taki bóg tylko kobieta.
Zosia: Acha, rozumiem. Czyli bóczyna.
Zosia: A kto to jest bogini?
Tata: Hm… To jest taki bóg tylko kobieta.
Zosia: Acha, rozumiem. Czyli bóczyna.
Mama: Zofa, gdzie jesteś? W tej chwili do mnie!
Zosia: Już droga Mamo, zadzieram kiecę i lecę!
Mama: Dziewczyny kładźcie się szybko spać bo jestem zmęczona po dzisiejszym pracowitym dniu.
Zosia: Eee tam Mamo, chyba nie był AŻ taki pracowity.
Zosia: Mamo, czy Babcia też mieszka w Polsce?
Mama: Tak. Generalnie zasada jest taka, że tam gdzie mówi się po polsku jest Polska, tam gdzie po francusku – Francja, tam gdzie po niemiecku – Niemcy.
Zosia: Acha, czyli nasza Pani z angielskiego z przedszkola mieszka w Anglii?
Zosia: Jak ja nie lubię tej Marysi, to jest najgorsza siostra jaką kiedykolwiek miałam, wszystko mi zabiera, zabrała mi moje dwie najbardziej ulubione rzeczy na świecie.
Mama: Jakie rzeczy?
Zosia: … nie pamiętam…
Jedziemy z Zosią samochodem. Wtem Mama woła: WOW! Widziałaś tego motocyklistę?! Jechał na jednym kole!
Zosia: Gdzie? Co? Nic nie widziałam, nie patrzyłam akurat w tamtą stronę…
Mama: No właśnie, bo Ty nigdy nie patrzysz tam gdzie trzeba.
Zosia: A kto powiedział, że tam trzeba?
Maria: Zosiu, w co się lubisz bawić?
Zosia: W gryzanego berka.
Mama: Marysia, co ty robisz przy stole z takimi brudnymi rękami?!
Maria: Mamo, Ty tego nie rozumiesz. Urodziłaś się w mieście i nie rozumiesz, że my teraz mieszkamy na wsi.
Marysia /spotyka Mamę i Zosię przed kościołem/: Ooo, przyszłyście piechty? /z dumną miną/: Słyszycie jak mówię? Muszę się teraz uczyć godać żeby sobie porozmawiać z Alą.
Zosia /w kąpieli/: Oj Mamo, o mało nie pomoczyłam Ci włosów! /po chwili namysłu/: Można powiedzieć, że o mały włos Cię nie pomoczyłam, hehe 🙂