Mama idąc obok Zosi uderzyła się w nogę i zapiszczała. Zosia od razu
woła: Przepraszam Mamo!
Mama: Ale to nie Twoja wina.
Zosia: Ha ha dałaś się nabrać.
Mama idąc obok Zosi uderzyła się w nogę i zapiszczała. Zosia od razu
woła: Przepraszam Mamo!
Mama: Ale to nie Twoja wina.
Zosia: Ha ha dałaś się nabrać.
Zosia i Maria: Mamo, włącz nam jakąś bajkę!
Mama: Dobrze. Jaką chcesz bajkę Zosiu?
Zosia: Jacek i klapek.
Maria ubrała Zosie w kurtkę i czapkę i udaje, że wychodzi z nią na spacer.
Mama: Marysiu, co za głupia zabawa, przecież ona myśli, że naprawdę gdzieś wychodzi i zaraz będzie płacz.
Zosia /ze spokojem/: Nie, nie myślę. Właśnie.
Maria: Mamo a kiedy się zaczyna lato?
Zosia: W poniedziałek.
Zosia /gada z kotem babci Irenki/: A co to kocie? Nie nosisz papci?
Maria: Wiesz Mamo, chciałabym pojechać na Jasną Górę.
Mama: Tak? Dlaczego?
Maria: Bo pani z religii nam opowiadała, że jest tam piękny obraz Matki Boskiej za kurtyną, której bronił… eee… jakiś szeryf?
Mama: Bobasku zbieraj się, jedziemy po Marysię.
Zosia: Sama jesteś bobasek. I się zbieraj.
Zosia /niecierpliwi się przed wyjściem z domu, szarpie klamkę/: Mogę wyjść?!!!
Mama: Nie.
Zosia: Mogę wyjść?!!!
Mama: Nie.
Zosia: Mogę wyjść?!!!
Mama: Nie.
Zosia /w końcu zrezygnowana/: A niech Ci będzie.
Zosia /ze spodniami na kolanach przynosi nocnik z zawartością/ dumna obwieszcza: Przyniosłam doskonale nocnik.
Tata karci Stefka przy śniadaniu za bieganie wokół stołu: Siedź jak jesz!
Stefek /zdziwiony/: A jak siedzi jeż?