Mama: Zosiu, chcesz pączka?
Zosia: Fuuuj, nie jem bączków.
Mama: Zosiu, chcesz pączka?
Zosia: Fuuuj, nie jem bączków.
Mama /do Zosi/: A teraz daj Mamie buziaka za to, że Ci znalazła te klocki.
Zosia /z roztargnieniem, już pochłonięta zabawą/: Dam. Zia chwilkę…
Zosia zamiast spać woła i woła z łóżka: Maaaaamoooo, Maaaamoooo! Powiedzieć! /czyli że chce coś powiedzieć, na pewno ma jakaś niecierpiącą zwłoki informację/
Wreszcie wchodzi Mama /zniecierpliwiona/: Słucham.
Zosia: Nie jestem żabką!
Zosia wchodzi do pokoju i spostrzega Babcie rozpalającą ogień w kominku. Tak naprawdę Babcia kuca przy piecu i zapamiętale dmucha w rurkę skierowaną do paleniska. Wygląda trochę jak jakiś człowiek pierwotny.
Zosia /zdumiona/: A cio to za ziabawa?
Na dworze od rana ulewa. Szaro, buro i ponuro. Nie ma chyba nic gorszego niż ulewa w lutym.
Maria wygląda przez okno: Ale piękny jest świat w deszczu..
Mama: Serio?!
Maria: Samochody takie czyste i powietrze takie świeże….
Mama /stanowczym tonem/: Zośka jak nie przestaniesz zdejmować
skarpetek to zaraz wylądujesz w łóżku!
Zosia /z uprzejmym zainteresowaniem/: Dlaczego zajączku?
Mama /do Marysi/: Nie wiem czy Ci nie będzie za zimno w tym krótkim rękawku w przedszkolu.
Maria /uspokajającym tonem/: Nie obawiaj się Mamo, są tam przecież kaloryfery.
Mama: Patrz Zosia, tu na zdjęciu jest Eric Clapton, to ten pan co właśnie gra na gitarze i śpiewa.
Zosia: Ziumiem Mamo.