Zosia przy kolacji co chwila zapada w letarg, Mama się niecierpliwi: Zosiu, ocknij się, gdzie Ty jesteś?
Zosia: A tak, rzeczywiście, nie było mnie przez chwilę w Polsce…
Zosia przy kolacji co chwila zapada w letarg, Mama się niecierpliwi: Zosiu, ocknij się, gdzie Ty jesteś?
Zosia: A tak, rzeczywiście, nie było mnie przez chwilę w Polsce…
Marysia: Mamo, czy z piątku na sobotę może u nas nocować Gosia ?
Mama (zamyślonym tonem): Może…
Marysia: Ale “może” bo się zgadzasz czy “może” bo się zastanawiasz? Mamo, bądź bardziej świadoma tego co mówisz.
Zosia: Kwaśne są te truskawki. Aczkolwiek dobre.
Zosia pod koniec dnia dostała głupawki i skacze po fotelach. Tata: Zosia co ty robisz?!
Zosia: Jak to co? Przechadzam się.
Mama: Zosia zakładaj papcie!
Zosia: Już się robi szefowo!
Zosia: Mamooooooooo! Maria zabrała moją szczoteczkę do zębóóóów! Maria, jesteś nikczemna.
Mama: Zosiu, sprzątaj ten bałagan!
Zosia: Jaki tam bałagan… To tylko taki mini bałaganik.
Zosia: Mamo, mówiłaś, że pójdziemy dzisiaj do sklepu?
Mama: Niestety, plany się zmieniły, mamy z Tatą coś innego do zrobienia.
Zosia (z potępieniem): O wy niecnoty…
Zosia: Jednego nie mogę w życiu zrozumieć: dlaczego nie ma na świecie jednorożców?
Mama: Dzieci, trzeba pochować krzesła bo zanosi się na deszcz.
Zosia: Jak to pochować – do grobu?